W zamiarze, realnie wyszło tak, że urlop w PL spędziłam w łóżku. Dopadła mnie jesienna paskuda. Nie nazwę tego grypą, ale okropnym przeziębieniem.
Moja rodzicielka, jak to przystało na mamę, poiła mnie mlekiem z miodem i czosnkiem, ładowała tabletkami, które jak na razie nie dały żadnych efektów bo wciąż jestem chora. Jedynie jej przyjemność, że może zaopiekować się latoroślą.
Rozgorączkowana i cierpiąca nie miałam chęci ani "bawić się" dyńkami ani robić im zdjęć.
W podobnym stanie wróciłam do UK. Senna i osłabiona. Nawet Bianca na półce przycupnęła ciuchutko i nie woła żeby się nią zająć. Więc zaniedbuję i zapadam niemal w sen zimowy.
środa, 26 października 2016
sobota, 8 października 2016
Dzień senny
Senne te dni, pogoda zmienia się na jesienną. Spędzam większość czasu w pracy a wolny czas, aż wstyd się przyznać, w większości przesypiam.
Niedługo lecę do PL na kilka dni więc postaram się zamieścić kilka fot dyniek, które zostały pod czujną opieką mojej mamy.
Tymczasem Bianca:
Niedługo lecę do PL na kilka dni więc postaram się zamieścić kilka fot dyniek, które zostały pod czujną opieką mojej mamy.
Tymczasem Bianca:
Subskrybuj:
Posty (Atom)