czwartek, 30 maja 2013

Nie taka dieta straszna, jak ją malują

Tak jak wspominałam w poprzednim poście, dokonaliśmy zakupu wagi łazienkowej, której to obecność przyprawiła mnie niemal o palpitację serce, po tym jak się zważyłam.
Najpierw niedowierzanie, potem ponowne ważenie i... wściekłość, żal i mina mówiąca "Nie zbliżaj się do mnie, bo zatłukę!". Waga, oraz sukienka w której się nie dopinam, przeważyły szalę. Do tej pory chyba się jednak troszkę oszukiwałam.
Wpadłam w dietę, ot tak, bez hamulców, marudzenia i odkładania na potem, mam nadzieję, z głową. Bo najgorsza rzecz jaką możemy zrobić, to poprzez dietę zniszczyć nasz organizm.
Zastosowałam się do kilku, wg mnie istotnych punktów, które być może i Wam okażą się pomocne.




1. Unikaj diety cud - tego typu dieta mami nas obietnicą szybkiej utraty wagi w krótkim, zazwyczaj ok 2 tygodniowym, czasie. Po 2 tygodniach z radością witamy nową wagę i koniec diety, po czym wracamy do starego sposobu żywienia. Kilogramy wracają a wraz z nimi kilka dodatkowych w gratisie. Dlatego pamiętaj, że z diety wychodzi się stopniowo, i powinno to trwać przynajmniej tyle, ile sama dieta. Co oczywiście nie znaczy, że można wrócić do starych nawyków, chcesz utrzymać wagę? Zmień swój sposób żywienia! I pamiętaj, że dieta to długoterminowe przedsięwzięcie.



2. Pij dużo wody - podczas stosowania diety zalecane jest picie dużej ilości wody, od 1,5 do 4 l dziennie, dzięki czemu unikniesz odwodnienia, oczyścisz organizm i unikniesz efektu jojo.



3. Nie rób przerywników- w dietę wchodzisz, albo nie. Musisz narzucić sobie dyscyplinę, zracjonalizować posiłki i trzymać się ustalonego planu.



4. Nie zniechęcaj się - początki zawsze są trudne, masz chęć sięgnąć po coś słodkiego, zagryźć hamburgera, a Twoja waga wcale nie spada, wtedy pojawia się zwątpienie, niepewność i mamy chęć porzucić dietę. Grunt to wpaść w rutynę i trzymać się wyznaczonego celu, w końcu Rzym też  nie od razu zbudowano.



5. Kontrola wagi- pamiętaj o kontrolowaniu swojej wagi, bo może okazać się, że chudniesz za szybko. Lekarze ostrzegają, że miesięczna utrata wagi powyżej 5 kg może wiązać się z późniejszymi  problemami zdrowotnymi.



6. Unikaj słodyczy, cukru, soli, fast foodów, produktów mącznych i ziemniaków! - lubisz słodką kawę z mlekiem? Pożegnaj się z nią. Zapomnij o potrawach smażonych, powiedz precz fast foodom, nie jedz słodyczy. Unikaj makaronów, odstaw białe i mieszane pieczywo a także biały ryż. Jedz dużo warzyw i owoców, pieczone chude mięso, ryby. Pij odtłuszczone mleko, niesłodzoną kawę i herbatę, i oczywiście wodę. Jedz jajka, białko sprzyja odchudzaniu, ale nie więcej, niż 3-4 w tygodniu.



7. Zrezygnuj z alkoholu!



8. Jedz często, ale mniejsze porcje - jedz ok 5 posiłków dziennie, najlepiej o stałych porach.



9. Ćwicz - ćwiczenia pomagają w redukcji tłuszczu, jak również działają stymulująco na nasz organizm i samopoczucie.



Jestem na diecie od tygodnia, zrzuciłam 2,5 kg. Najgorszy nie był pierwszy dzień a trzeci, zaczynałam się łamać. Oszukałam organizm wąchając żelki Haribo XD
Trudno było przyzwyczaić się do gorzkiej kawy i picia takiej ilości wody, teraz już przestaje to robić jakąkolwiek różnicę :)
Może jednak uda mi się wcisnąć w sukienkę? ;)

45 komentarzy:

  1. Ja pocelam bieganie. Najtańszy sport ale przynosi najlepsze ofekty. Ciężko jest się zmobilizować ale szybko wchodzi w krew. Ja biegam od 16 lat:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie samo słowo “dieta“ jest złem, które nasz organizm interpretuje zupełnie opacznie niż interpretować powinien - czyli jako zagrożenie dla naszego ciała. I tak oto będąc 3 lata na różnych dietach zamiast schudnąć przytyłam ponad 10 kg. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że chcąc stracić zbędne kilogramy tylko torturowałam swoje ciało, a ono w odpowiedzi pokazało mi środkowy palec i nagromadziło tkankę tluszczową.
    Teraz po prostu prowadzę zdrowy styl życia. Stosuję niektóre punkty, które zawarłas w swojej notce. Ale np. nie wazę się, bo nie chcę się stresować tymi liczbami - bardziej obserwuję poprawę własnego samopoczucia. mam też inną motywację - wygrzebałam z szafy szorty, w których chodziłam jak jeszcze nie miałam nadwagi i po prostu co tydzień je zakładam i... widzę postępy, nawet duże :)

    Także... nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci powodzenia w walce ze zbednymi kilogramami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja właśnie z tą wodą miałam największe problemy bo nie tak dawno też byłam na diecie. Ale nie jakiejś szaleńczej tylko takiej podobnej jak ty tutaj opisujesz. Dużo ćwiczyłam chodziłam na siłownie ( to mi akurat zostało. Ale jem już normalniej. Czyli pozwalam sobie na małe co nieco... Powodzenia życze:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam, naprawdę! :) I gratuluję utrzymania diety, a 2,5 kg w tydzień to nie byle co!
    Kiedyś na pewno skorzystam z tych rad, ale na razie mam za słabą wolę oraz nerwy do diety... Próbowałam już kilka razy, ale zawsze zarzucałam pomysł, nie tyle z chęci na coś "zakazanego", ale z trybu życia, który wymuszał zachowanie pewnych starych nawyków... A lato się zbliża.
    :)
    Wierzę, że sukienka będzie jak ulał!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. wiem wiem, jest regularnie odrobaczany.
    może po prostu tak ma :)

    kurczę, wszyscy teraz na diecie, a ja chcę przytyć :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki!!
    Facet mnie rozwalił xD
    Wąchać żelki?Kurcze, nie próbowałam!
    A co do ziemniaków- można jeść, obalili mit, że tuczą już jakiś czas temu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze mam taką nadzieję! Bo ostatnio to cała podrapana chodzę.
    A co do diety, to w sumie osobiście nigdy za bardzo nie lubiłam jeść a moja waga zwykle była zbyt niska, ale od miesiąca biorę leki na apetyt, przez które naprawdę jem cholernie dużo. Aż za dużo. Muszę zacząć ćwiczyć, ale kurde - brak motywacji...

    OdpowiedzUsuń
  8. No... Mój chłopak jest na przykład zdania że facet nie pies, na kości nie leci. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Najważniejsze, ze wszystko masz pod kontrolą. :)
    Whisky też ma idealnie rok, w maju skończyła.
    :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Najgłupsze sposoby odchudzania to te takie "diametralne". Koleżanki siostra chciała się odchudzić i na samych kefirach żyła. W efekcie spuchła i wyglądała na jeszcze grubszą. Zdrowe odżywianie i ruch - to jest to!

    OdpowiedzUsuń
  11. Uda się!
    Ja właśnie mam przed sobą butelkę wody i popijam :D
    Chociaż waga i tak spadac szczególnie nie chce :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jasne, można mówić o tym, że to są najlepsze sposoby na odchudzanie. Zgadzam się z nimi, tyle, że muszę z przykrością stwierdzić - w teorii. Na mnie nie podziałały, choć przestrzegałam ich przez pół roku. Sama sobie gotowałam, jadłam 5 małych posiłków dziennie, żadnych słodyczy, ziemniaków i białego pieczywa. Ćwiczyłam codziennie po ok. 2 godziny (skakanka - 1 godzina, aerobiczna 5 weidera - pół godziny i gimnastyka - pół godziny). Jeździłam też na rowerze po 20 km - w te dni nie skakałam i... lipa. Byłam wytrwała, bo pół roku jak na brak efektów to naprawdę dużo. Nie wyszło. Waga nie drgnęła, ubrania nie stawały się luźniejsze. 10 kg schudłam w inny sposób - taki, za który właśnie linczuje się młode dziewczyny, bo jadłam tylko dwa posiłki dziennie - śniadanie w szkole i obiad po zajęciach. Efekt utrzymuje się już ponad 5 lat, choć wróciłam do dawnych nawyków żywieniowych.

    OdpowiedzUsuń
  13. Akurat ta piosenka tak mi się wryła w serce, że z łatwością ją wytypowałam jako tą naj.

    Szkoda, że niektóre kobiety dla polepszenia wyglądu są tak zajęte nie jedzeniem, że nie mają czasu na poznanie własnego ciała.

    OdpowiedzUsuń
  14. Psychika... wszystko siedzi w psychice...

    OdpowiedzUsuń
  15. Też pasowało by się z 4 kilogramy odchudzić.: D
    Ale ja będę ćwiczyć.; ))

    OdpowiedzUsuń
  16. Znam to uczucie... Mnie samej przydałby się powrót do diety :D
    Gratuluję wyników i oby tak dalej :D
    Wąchanie żelków - sprawdzony sposób <3

    OdpowiedzUsuń
  17. wiadomo odchudzanie ważna sprawa, należy się kontrolować, niestety nie zawsze nam to wychodzi:) fajny blog, obserwuję:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja koleżanka mówi że jedną z największych zalet posiadania dziecka jest to, że można je ubierać w te wszystkie słodkie ciuszki! :D
    I dziękuję że mi o tym przypomniałaś, bo nawet nie myślałam o tym że jest. Już wyłączone. :D

    OdpowiedzUsuń
  19. NO! Widziałam te ciuszki, świetne są. :D Takie szatańskie dziecko by dzięki temu było, haha xDD

    OdpowiedzUsuń
  20. Z tym alkoholem, to trochę ciężko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie coraz lepiej radzę sobie z piciem wody i ćwiczeniami, ale jak znajomi zadzwonią, bo ładna pogoda to ciężko się nie napić :P

      Usuń
  21. A ja mam jedne takie spodnie elastyczne ;D Nie mam pojęcia, z czego one są zrobione, ale kupiłam je w 6 klasie podstawówki i po tylu latach nadal są na mnie dobre ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Miałam bardzo słabą przemianę materii i na pewno było tak, że te pięć posiłków i tak było za dużo, nawet gdy paliłam tyle kalorii podczas treningu. Dzisiaj wydaje mi się, że moja przemiana materii jakoś trochę się poprawiła.

    Rozciągnięta byłam już jako trzylatka, ale to było wygłupianie się dla zabawy z rodzeństwem i szybko zapomniało się o tym, że się coś takiego potrafi. Potem dzięki temu było mi chyba łatwiej, bo wróciłam do formy w gimnazjum. I potem było już faktycznie coraz lepiej i widoczne był coraz większe postępy.

    Co do mojej wagi, ja przytyłam w ciągu paru miesięcy jako jedenastolatka ponad 10 kg (byłam załamana, bo nie mieściłam się w żadne spodenki na lato z zeszłego roku). I możliwe, że faktycznie po siedmiu latach hormony się ustabilizowały, a tym samym pomogły mi schudnąć, jednak to z mojej strony tylko domniemania laika.

    Nie głodziłam się. W zasadzie to jakoś machinalnie wyszło, że zaczęłam jeść rzadziej. Obiad był normalny, bez żadnych przyrządzanych dietetycznych specjałów. Drugie śniadanie także.

    Tak czy owak złamałam wtedy wszystkie zasady. Rozumiem, że Tobie nie wolno. Zresztą, po co, jeśli widzisz efekty. :) Ja ich nie widziałam u siebie, dlatego zmieniłam strategię. No i fakt, zdarza mi się czasem przytyć ze dwa kilogramy jak naprawdę zapomnę się przez parę miesięcy, ale zrzucam je wtedy w dwa tygodnie treningiem i ograniczeniem słodyczy i tłuszczu. Chyba naprawdę przemiana materii mi się poprawiła po okresie dojrzewania.
    _________________
    Moja promotor to nie człowiek. To anioł. :)

    Póki co też muszę stwierdzić, że (jak prawie zawsze) książki są lepsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Oja, to ja chcę tego dzieciaka wtedy zobaczyć xDDD

    OdpowiedzUsuń
  24. Czyżbyś brała jakieś leki hormonalne i to dlatego przytyłaś?

    Waga wagą, ale najważniejsze, żeby być zdrowym, choćby kosztem figury.

    Wiesz, ja się po prostu odnalazłam w temacie i okazało się, że nadaję z moją promotor chyba na tych samych falach. Bo dla niektórych pisanie pracy to i tak jest męka. Choć promotor jest kochana i naprawdę świetnie nas prowadzi.

    Prawda. "Pachnidło" jest świetnie zrobionym filmem. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Prawie jak te dżinsy ze "Stowarzyszenia wędrujących dżinsów" ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. No to lekarz naprawdę zrobił Ci krzywdę, bo z tego co słyszałam od koleżanek można brać hormony i nie tyć, ale jak są dobrze dobrane. Wątroba to już faktycznie inna sprawa...

    No co za wredny dziad!!! Masakra jakaś. Ale wiem, że mogłam trafić naprawdę źle. Sąsiednia grupa ma takiego promotora, który każe im jedynie wysyłać wydruki listownie. Czekają na sprawdzenie tygodniami, zero kontaktu z człowiekiem. Jak miał przyjechać do nich na seminarium, to studenci czekali na niego trzy godziny, a on i tak nie przyjechał. Ja na ich miejscu napisałabym podanie o zmianę promotora, bo u nas tak można. Ciekawe kto mi się trafi na magisterce - chcę iść na inną uczelnię, więc może być różnie dlatego też naprawdę doceniam moją panią doktor. :)

    I z Harrym też się zgodzę. :)

    Wzajemnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. No to ja tam trzymam kciuki za małego buntownika. :D

    OdpowiedzUsuń
  28. A co do wąchania żelków... desperacja czy nie, pomysł świetny! Uwielbiam żelki :D

    OdpowiedzUsuń
  29. 2,5 kg to świetnie jak na tydzień. Powodzenia w dalszym odchudzaniu. Ja akurat kawę zawsze piję gorzką, ale na duże ilości wody też mi się było ciężko przestawić.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja unikam diet;)
    2 lata temu odstawiłam wszelkie fast foody i słodycze (mam uczulenie na czekoladę), piję dużo wody i ćwiczę 5 razy w tygodniu:)
    zdrowe odżywianie weszło mi już w nawyk chyba haha:D

    OdpowiedzUsuń
  31. Uda Ci się, uda ;) Jak się chce to się wszystko udaje, chociaż gdybym miała odnieść przypadek diety do samej siebie to pewnie nigdy nie udałoby mi się schudnąć ;P Miłość do jedzenia ponad wszystko niestety.

    OdpowiedzUsuń
  32. A wydawało mi się, że wchodząc wcześniej coś bazgrałam w komentarzu... -.- Chyba jestem nieco roztargniona...

    Hym... Tak próbuję się jakoś zmotywować, zmotywować i nic ! Ciężko mi. :< Może jakiś przepis na motywację ? Takowa bardzo by się przydała :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  33. Dieta to dla mnie coś starszego ale mam nadzieję że jazda na rowerze mi bardzo pomoże !!!!

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja na szczęscie nie muszę stosowac żadnych diet :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Ojej! No tak, grunt to chudnąc z głową. Ja, jak się zawzięłam, to cwiczyłam. Powiem, że efekty były już po 2 tygodniach! Bo nie ważne, co robimy, a byśmy robili jak najczęściej i regularnie. A teraz znów schudłam, bo jestem chora i jem jeszcze mniej (a zwykle jem jak kot napłakał), choc nie czuję wcale utraty prawie 6-7 kg. Zdaje się, że wyglądam tak samo..
    Powodzenia, bo to ważne!
    Wróciłam do blogowania, więc zapraszam (:

    OdpowiedzUsuń
  36. Od postu minęło trochę czasu, więc mogę zapytać: jak Ci idzie? :*

    OdpowiedzUsuń
  37. Ćwiczenia najważniejsze! Oczywiście bez diety nie pomogą, ale jednak ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. wlasnie z motywacja najczesciej jest problem. Ostatnio stwierdzilam ze przejde na diete wysoko blonnikowa, ktora podobno oczyszcza organizm. Oczywiscie zrezygnowalam z niej chociaz jest fajna. Mozna jesc niektore niezbyt dobre pokarmy.

    OdpowiedzUsuń
  39. widzę że bardzo rozważnie podchodzisz do odchudzania! oby tak dalej! powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  40. Proszę! :)
    Niuch, niuch! Zawsze i wszędzie :D
    Ja akurat miałam tak, że najpierw nic nie zauważyłam, a potem leciałam z wagi strasznie. Nie mam wagi w domu, więc nie mogłam tego obserwować. Grunt to dobrze się czuć w swoim ciele i nie sugerować się kilogramami :)

    Ojej, właśnie spojrzałam na tego cudnego rudzielca niżej... Piękny koteczek :D

    OdpowiedzUsuń

Staram się odpowiadać na każdy komentarz, odpowiedzi spodziewaj się na swoim blogu :)
Komentarze w stylu: "Fajny blog, obserwujemy?" będą od razu usuwane.